5 lutego 2014

123. Karolina, 28 lat, Wrocław

Nago to znaczy naturalnie, bo naga się urodziłam, ale teraz jako osoba dorosła, tylko sama przed sobą potrafię się bez zażenowania rozebrać. W innych przypadkach jest mała bądź większa bariera. Jednak zauważyłam, że z roku na rok coraz mniej wstydzę się siebie, choć czasem to jest ciężkie, bo kompleksów mi nie brak, w końcu nie młodnieję :) Odkąd zaczęłam chodzić na sauny, nagość jest dla mnie bardziej akceptowalnym elementem ludzkiej natury. Najważniejsze, że akceptuję się w większości, bo wiem, że jak tylko tego zapragnę, poprzez ruch i ćwiczenia mogę zmienić swoje ciało tak, abym pokochała je jeszcze mocniej.
Nagość jest też dla mnie pięknem, które mogę podziwiać na zdjęciach, tylko trzeba ją odpowiednio przedstawić bądź „złapać”. Uważam, że w każdym z nas znajdzie się szczegół warty utrwalenia.

Lubię czuć swobodę ruchów, kobiecość z lekkim pazurem. Tym pazurem jest ostatnio zrobiony tatuaż, który nie tylko przypomina mi o ciemnych stronach życia, ale przywraca pozytywne wspomnienia z dzieciństwa, gdy wszystko dookoła jest beztroskie, kolorowe. Czuję, że miałam wiele wspólnego ze swoim bratem – długie włosy, rockowa muzyka, skóra i pogo do rana! Choć czerń, szary, ciemny brąz, to kolory, z którymi utożsamiam się od dawna, to inne kolory, żywe i kojarzące się z radością, odgrywają dużą rolę w moim życiu. Przypominają, że życie nie składa się tylko z czarno-białych chwil, tyle, że w nie ubieram się najczęściej latem.

Nienawidzę za małych i ciasnych ubrań. Czuję się i wyglądam jak świnka opleciona sznurkiem. W życiu też nie lubię ograniczenia, zawężenia. Wierzę, że cytując zespół Akurat „można widzieć szerzej”.