5 lipca 2010

Wakacje 2010

Drodzy czytelnicy,

Nie da się ukryć, że nadeszły wreszcie upragnione i długo przez wszystkich wyczekiwane upalne dni. Po prostu lato pełną gębą. Coraz trudniej się skupić na czymś poważnym, coraz bardziej zaprząta nam głowy hamak wiszący w cieniu drzewa, śpiew ptaków, spacer w lesie, kąpiel w jeziorze. Sezon ogórkowy w pełni :)

Ponieważ wybieramy się z żoną na bardzo długą i daleką wyprawę przez Europę, dlatego na czas wakacji zawieszam bloga i „Moje uniformy”. Poza drobnym incydentem jaki prawdopodobnie wydarzy się w sierpniu, nie będę w tym czasie nikogo fotografował. Wrócimy do projektu dopiero w październiku.

Mam przy tym ogromną nadzieję, że od jesieni nie zabraknie Was, odwiedzających bloga, że nie zapomnicie o mnie i o osobach, które w projekcie wystąpiły, a może w którymś z Was dojrzeje myśl o wzięciu w nim udziału.


Do zobaczenia już wkrótce.
:)

42. Ula, 24 lata, Warszawa

Nagość. Nie jestem idealna, ale idealnie się z tym czuję. Akceptuję siebie w pełni, a dla osób, które szukają akceptacji proponowałabym zgłosić się do jakiejś grupy wsparcia. Jeżeli chodzi o nagość kiedyś jak większość kobiet uważałam, że powinna być dla kogoś wyjątkowego... Jednak do niektórych decyzji się dorasta i pewne zdarzenia losowe zmieniły moje podejście. Moja przygoda z fotografią na początku była robieniem komuś na złość, z biegiem czasu balsamem dla duszy i zdeptanego serca.
Nagość to nieuchwytny dar urzekania, który sprowadza się do tego, że czuję się dobrze w swojej skórze.

Lubię. Każda osoba ma swój styl, mniej lub bardziej wyraźny. Staram się ubierać w kolory, bo wg mnie w jakiś sposób odzwierciedlają osobowość i samopoczucie. Lubię wysokie szpilki, częste zmiany w wyglądzie oraz poznawanie nowych ludzi. Dobrze czuje się zarówno w dresie i adidasach jak i w sukience i obcasach. Lubię być sobą.

Nie lubię. Jeżeli czegoś nie lubię to po prostu tego nie posiadam bądź unikam. Takie rzeczy jak biżuteria, futra, spódnice czy sukienki do kolan i niżej jakoś specjalnie mi nie odpowiadają. Nie zniosę też kobiet, które ilorazem inteligencji przypominają kapustę... Poza tym zawsze lepiej dogadywałam się z facetami, może dlatego , że sama miałam być chłopcem... ;)

4 lipca 2010

41. Ania, 26 lat, Bełchatów

Nago. Ponieważ wyglądam jak wyglądam, jak zresztą widać, to nie przepadam za nagością. Źle się z nią czuję bo jestem świadoma tego, iż widać mi nawet najmniejszą kosteczkę jaką człowiek może posiadac. Przez to moja pewność siebie trochę jest słabsza. Jednak wiem, że Bóg mnie właśnie taką stworzył i muszę akceptować się taką jaką jestem i staram się to robic pomimo wszystkiego.

Lubię. Najbardziej lubie być sobą. Lubię czuć się swobodnie i dlatego często wieczorami zakładam na siebie cos wygodnego, coś co nie ogranicza mnie ruchowo. Wtedy wiem, ze odpoczywam po ciężkim dniu. Wtedy też próbuje  analizowac wszystko co się wydarzyło parę godzin wcześniej.

Nie lubię. Największym moim problemem i utrapieniem jest chyba to, że ciężko jest mi kupić coś na siebie kobiecego i dopasowanego, co podkreśla  figurę. Często muszę ubierac się w stroje, których raczej bym nie założyła. Wtedy czuję się jak przysłowiowy „wieszak”, nieatrakcyjnie.

3 lipca 2010

40. Asia, 27 lat, Warszawa

Lubię czuć się swobodnie, lubię hedonizować się, lubię dobrze zjeść. Lubię swobodę i naturalność. Także w nagości. Podoba mi się nagość bez podtekstów erotycznych, wolna, swobodna i naturalna. Poza własnym domem zażywam takiej głównie w saunie, którą uwielbiam. Stąd ten ręcznik na głowie.
Na drugim biegunie tego wszystkiego jest pindrzenie się. Czasem przytrafiają się okazje, kiedy trzeba wdziać ponętne ciuchy, namalować sobie maskę i w ogóle pięknie wyglądać. Nie przepadam za tym, ale żeby podciągnąć to jeszcze bardziej ustroiłam się w bardzo złym stylu. Ssacze wypustki wyskakujące z ciuchów, dzióbki i mini. Przez moment stałam się słodką lasią.